Czym tak na prawdę jest dobrostan (ang. well-being)? Słownikowo można interpretować to pojęcie jako stan, w którym, zarówno cieleśnie jak i umysłowo, jest nam dobrze. Jednak w psychologii jako nauce humanistycznej lubi się rozszerzać znaczenie słów, aby móc czasami określić poznawane stany istniejącymi już słowami. Dlatego naukowcy, tacy jak Martin Seligman, czy Abraham Maslow, prezentują systemy, które wyjaśniają, jak można analizować budowanie dobrostanu i co się na niego składa. Teoretyczne, aczkolwiek znajdujące potwierdzenie w prawdziwym życiu, schematy (często celem uproszczenia) prezentuje się w formach nawiązujących do architektury. Tak została choćby potraktowana teoria Masłowa, przedstawiona w formie uproszczenia, które nie zakłada, że niektóre z tych potrzeb mogą być zaspakajane w tym samym czasie lub mieć dla poszczególnych jednostek inne znaczenie. Naukowiec czy artysta, wysoce zaangażowany w swoją pracę, może przedkładać fizjologiczne potrzeby na rzecz rozwoju, czyli według uproszczonej reprezentacji teorii Maslowa, najwyższej położone w piramidzie potrzeby mogą być spełnione dopiero, gdy niższe zostaną zaspokojone. Nie prezentuje to do końca faktu jak zróżnicowane są ludzkie potrzeby. Patrząc w taki sposób na pracę Maslowa umyka nam sporo niuansów jego teorii.
Martin Seligman, amerykański psycholog, który stoi za stworzeniem pojęcia psychologia pozytywna, opracował system PERMA. Jest to akronim od pierwszych liter słów w języku angielskim: Positive emotion – pozytywne emocje, Engagement – zaangażowanie, Relationships – związki, Meaning – znacznie, Accomplishment – spełnienie. Tutaj także można było by się pokusić o architektoniczną analogię i nazwać te pojęcia filarami lub blokami budulcowymi dobrostanu, jednak znów umknąłby nam pewien ważny aspekt, z którym się wiążą. Żeby budowla, którą podtrzymują filary, była stabilna muszą być one równie wytrzymałe i najczęściej jednakowe. Nie przekłada się to jednak na to, jak działają ludzkie potrzeby, nie da się ich tak uprościć, ponieważ szczęście i dobrostan możemy czerpać z wymienionych uczuć i relacji w różnym stopniu. Nasze potrzeby są inne, toteż sposób w jaki będziemy do nich dążyć nie jest prostolinijny, lecz porozgałęziany i falujący. To w jakim stopniu ktoś oprze się na danej części teorii PERMA, zależy od tego w jakim stopniu jest zdolny do jej wykonania. Jednej osobie hedonistyczna część w postaci pozytywnych emocji będzie wystarczać w mniejszej ilości, niż komuś o bardziej ekstrawertywnym usposobieniu. Chociaż każdy z elementów modelu PERMA jest w założeniu osobną instancją, osobno definiowaną i mierzoną, w jednostkowo różnym stopniu przyczyniającą się do osiągania dobrostanu, nie da się ukryć, że wywierają one na siebie wzajemny wpływ. Związki i znaczenie łączą się ze sobą potrzebą, która nie jest w modelu PERMA bezpośrednio wspomniana, mianowicie przynależenie. Wchodząc w związek z drugą osobą budujemy relację, która jeśli funkcjonuje prawidłowo zapewnia nam bezpieczeństwo i oparcie w postaci drugiej osoby, która sprawi, że poczujemy się bezpieczni i że mamy dla kogoś znaczenie. Poczucie znaczenia pogłębia się, gdy stajemy się częścią jeszcze większej grupy, czegoś, co jest większe od nas i związane jest z poczuciem wspólnoty. Pojawia się tu jednak niebezpieczeństwo, które może wynikać z utonięcia w grupie, jeśli z wielu możliwych powodów nie będzie ona funkcjonować prawidłowo, nie zważając na dobro jednostki jako swojego budulca, który nie będąc w stanie dobrostanu, nie może w pełni rozkwitać. Mimo to zaangażowanie się w inicjatywy, które w naszych oczach dają nam poczucie sensu życia, które jak już pisałam można odnaleźć także w mniej patetycznych aspektach życia, stanowi ważny element ustroju, który prowadzi do dobrostanu. Do spełnienia możemy wg. Seligmana dążyć dla samego dążenia, nie musi się ono łączyć z pozostałymi elementami PERMA, np. nie musi dostarczać nam pozytywnych emocji, a jednak przyczynia się do dobrostanu i może mieć dla kogoś większe znaczenie niż np. śmiech. Wydaje mi się jednak, że opieranie się silniej tylko na jednej składowej, nie stworzyłoby optymalnych warunków do rozkwitania, choć jest to kwestia bardzo subiektywna.
Zaangażowanie może wpływać na poczucie sensu i znaczenia. Jak wspominałam w artykule o sensie życia, gdy wprowadzimy się w stan flow opisany przez Csikszentmihalyi’ego, tracimy poczucie czasu, sprawia nam to przyjemności i może np. dostarczać pozytywnych emocji. Flow może osiągać muzyk, czy kompozytor, ale może też osiągać osoba, która bardzo lubi spędzać czas w ogrodzie, wykonuje pewne czynności dla samego ich wykonywania, ponieważ przyczynia się to do jej dobrostanu.
Well-being jest wbrew pozorom stanem, który jest trudny do wytłumaczenia, biorąc pod uwagę jego indywidualność i fakt, że nie określimy dla jego składowych poziomu, w którym on nastąpi, ale możemy go mierzyć holistycznie. Jak zastosować te informacje w praktyce? Celem osób stojących na czele grup powinno być umożliwienie i stworzenie warunków, które pomagają. Pamiętajmy, że formą pomocy jest także nie przeszkadzanie, w których elementy budujące dobrostan mogą osiągać osobniczo optymalny poziom. Dobrostan jest także ściśle powiązany z naszym zdrowiem fizycznym. Badania pokazują, że osoby cieszące się dobrostanem, żyją dłużej, czy rzadziej zapadają na choroby układu krążenia. W pracy takie osoby rzadziej doświadczają wypalenia oraz osiągają lepsze wyniki.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu, łatwiej będzie ci dążyć od osiągnięcia dobrostanu, rozumiejąc do czego tak naprawdę zmierzasz. Nie zapominaj jednak, że dobrostan jest płynny i nie jest to środek tarczy, w który trafisz rzutką i twoje potrzeby na przestrzeni lat będą się zmieniać. Poddaj się temu i wyciągaj wnioski; promuj w sobie doświadczenia, które sprawiły, że czułeś/aś się dobrze, a reguluj to, co spowodowało odwrotne reakcje twojego ciała i umysłu.