Spokój, podobnie jak czas, to dobro, którym w obecnym czasie dysponujemy w stanowczo za małych ilościach. Trudno jest go zyskać, natomiast utracić wyjątkowo łatwo. Słowniki definiują spokój w kontekście duchowym jako brak strachu, brak lęku przed przyszłością; z bardziej medycznego punktu widzenia spokój to stan, w którym nasz organizm jest odprężony, mechanizmy układu sympatycznego przezwyciężane są przez rozluźniające działanie układu parasympatycznego, możemy wówczas się regenerować, jednym słowem mówiąc: odpoczywać. Okoliczności, w których możemy wprowadzać się w ten stan są bardzo osobnicze, dla jednej osoby spokój będzie związany z wysiłkiem fizycznym lub tańcem do głośnej muzyki, inni odczują go obcując z naturą sam na sam. Nie ma niestety jednej uniwersalnej drogi, która doprowadziłaby nas do osiągnięcia spokoju, dlatego często tak długo nam zajmuje jej odkrycie.
Poszukiwaniem spokoju i równowagi na poziomie umysłowym, czy też duchowym zajmuje się wiele religii. Shintoizm boskość dostrzega w pięknie natury, w spokojnym i inspirującym otoczeniu, to właśnie dlatego w Japonii świątynie usytuowane są w tak imponujących miejscach, zintegrowane z naturą. Japońskie ogrody pielęgnowane przez pokolenia rodzin wydają się proste, być może lekko dzikie, jednak zwykle są bardzo dokładnie przemyślane, nie w taki jednak sposób jakby mogło się wydawać Europejczykom. Kiedy w japońskim ogrodzie sadzane jest drzewo, które na jesień gubi liście, nie dzieje się tak bez przyczyny. Liście te mają symbolizować upływ czasu, cykl jaki zatacza natura, a robi to w nieprzerwanym, niczym nie zmąconym spokoju. Połacie mchu, które są starannie pielęgnowane przez ludzi w miękkich materiałowych butach sprawiają, że wchodząc do takiego ogrodu uderza nas miękka cisza, czasami usłyszymy stukanie kamieni, kiedy grabie ogrodnika tworzą w basenach z szarymi jednolitymi kamieniami równe żłobienia, układające się w okręgi. Japońskie ogrody dla wielu są synonimem harmonii i spokoju, który wynika z pierwotności jaką oferuje nam bliskość z naturą.
Globalizacja, pomimo wszystkich niebezpieczeństw jakie ze sobą niesie, pozwala nam również na czerpanie z mądrości, jaką zebrali ludzi na całym świecie. Będąc w Tokyo, odwiedziłam prof. Qinga Li, lekarza, immunologa i autora książki o „Kąpielach leśnych”. Zaprowadził mnie i moją rodzinę do ogrodu, który znajduje się przy szpitalu, w którym pracuje. Odwiedza go ze swoimi studentami w specjalnie na to poświęconym czasie, aby uczyć ich o wpływie natury i roślin na stan umysłu i ciała człowieka, na spokój jaki daje nam przebywanie w środowisku pełnym piękna. Kiedy podejmujemy się szukania okoliczności, które dają nam odprężenie i wprowadzają w stan, w którym nie czujemy, że musimy przed czymś uciekać, warto jest zacząć od opisanych przez prof. Li lasów. Temperatura na dworze staje się coraz wyższa, więc gdy następnym razem wybierzesz się do czystego lasu: ściągnij buty i pozwól sobie odczuć uziemienie, miękki mech, lekko kłująca igłę, małą gałązkę, która pękła pod twoją stopą, skup się na tych uczuciach i zastanów się jak się czujesz. Weź głęboki oddech i wsłuchaj się w szum liści, odczuj swoją obecność i miejsce w otoczeniu. Oczywiście nie jest do doświadczenie, w którym każdy się odnajdzie, spokój jest osobniczy. Jest to jednak jeden ze sposobów, który u wielu ludzi przynosi pozytywne efekty. Bodźce, z którymi przychodzi nam się mierzyć każdego dnia, oddziaływają na nas w zupełnie inny sposób, niż te, które oferuje natura. Rzadko pozwalamy naszym oczom patrzeć w dal, bierzemy płytsze oddechy, nasze płuca wypełniamy powietrzem zamiast poprzez ruchy mięśnie brzucha, to płytkimi ruchami ścian klatki piersiowej. Pozwól swojemu ciału wykonywać swoją pracę w sposób, w jaki zostało do tego stworzone. Zapewnij sobie odpowiednią dozę snu, którego deprywacja może powodować stany lękowe.
Osiągnięcie spokoju to droga z wieloma przystankami, której podjęcie wymaga spełnienia pewnych warunków, bez których nasze ciało nie będzie zdolne do odprężenia. Warto jest go poszukiwać i czerpać z korzyści jakie oferuje sama ta wędrówka.